1 września 2019

ZATRZĘSIENIE ŚLIWEK

 
Czekam co roku na lato nie tylko z powodu pogody, ale też oczywiście po to, żeby móc bezkarnie najeść się owoców w ludzkich cenach, o wyjątkowym smaku, który powstaje wyłącznie w owocach długo dojrzewających na słońcu. Niestety to wszystko jest mocno uzależnione od pogody, w zeszłym roku w okresie kwitnienia drzew owocowych przyszedł przymrozek i kwiaty nie przeżyły.
 
Przyroda jednak ma swoje cykle i potrafi sobie 'odkuć'. W tym roku, mimo suszy, śliwki obrodziły tak bardzo, że gałęzie się łamały pod ciężarem owoców. Nam udało się ochronić większość gałęzi za pomocą podpórek, ale widziałam wiele połamanych drzew.
 
Nie spodziewałam się takich ilości, zwłaszcza, że ostatnio nie widać za bardzo pszczół.
 
Śliwki pięknie dojrzewały na drzewie, tymczasem niestety czereśnia nie przeżyła, mimo starań przegrała ze mszycą i trzeba było ją obciąć.
 
Udało mi się zjeść kilka owoców, ale zanim wszystkie stały się słodkie, zjadły je mszyce.
 
Gdy owoce dojrzały, trzeba było je szybko zebrać, żeby nie spadły na ziemię. Poprosiłam o pomoc dwie koleżanki i razem zebrałyśmy może połowę śliwek i już miałam pełne dwie duże torby zakupowe, te wielorazowe, wzmocnione. Gdy zbierałyśmy, gałęzie wolne od owoców, zaczęły się wyraźnie unosić na naszych oczach. 
 
Nie miałam przy sobie drabiny, żeby zająć się wyższymi gałęziami, ale chciałam się dobrać jeszcze do jednej, z tyłu drzewa. Stanęłam przy niej, koło stopy miałam krzak iglasty, myślałam, że to on mnie kłuje w stopę. Po chwili kłucie stało się dziwnie silne i zobaczyłam, że biegają po mnie mrówki. Poparzyły mnie okropnie, kolejne dwa tygodnie smarowałam się maścią łagodzącą ukąszenia. Tak to jest jak się nie lubi okularów, a się jest krótkowidzem, czasem coś się widzi dopiero, jak się to poczuje.

W domu czekało mnie zadanie wypestkowania i przerobienia śliwek, zajęło mi to trzy dni. Co ciekawe, ani jedna nie była robaczywa, a nie stosowaliśmy żadnych oprysków.

Włożyłam śliwki do dużego garnka, dodałam cukru, dałam odrobinę wody na dno i podpaliłam gaz. Za każdym razem wyszły mi inaczej, za pierwszym wygotowałam je mocniej, więc miały ciemniejszy kolor i były słodsze, za drugim razem zachowały czerwony odcień. Niestety robiąc kilka rzeczy na raz mieszałam jeden gar za rzadko i cukier przypalił się do dna. Wyszorowanie garnka zajęło mi z kolei 4 dni, nic nie pomagało.

Na tym etapie śliwki były przepyszne, puściły już sok, wymieszały się z cukrem i musiałam się mocno powstrzymywać, żeby nie sprawdzić każdej z nich, czy smaczna.
 
To zadziwiające za każdym razem jak mało zostaje z owoców po wygotowaniu. Gdy już zredukowałam śliwki do stanu odpowiedniego do przełożenia do słoików, dodałam do nich esencji waniliowej, kardamonu i cynamonu. Nie dodawałam soku z cytryny, bo śliwki były wystarczająco kwaśne.

Przełożyłam śliwki do słoików, wypasteryzowałam i zawinęłam w koc do wystygnięcia.


Część śliwek w połówkach zalałam syropem z przyprawami. Z innej części zrobiłam chutney. Wysmażyłam cebulę porządnie na maśle, dodałam do śliwek z cukrem, solą, mielonym goździkiem, pieprzem, papryką, imbirem i octem jabłkowym. Dodawałam przypraw do smaku, także nie podam  konkretnego przepisu, każdy ma swój gust.
 
Przetwory są oczywiście do zjedzenia zimą. Sama się zastanawiam co ja z nimi zrobię, bo nie jem cukru na co dzień, ale pewnie dodam do jakiegoś ciasta pod kruszonkę. Natomiast chciałam oczywiście zjeść też śliwki świeże, nieprzetworzone, wiec zrobiłam suflet i proste ciasto.
 
Ułożyłam pocięte śliwki na posmarowanym masłem gotowym cieście francuskim i upiekłam. Minimum roboty, maksimum smaku.
 

6 komentarzy :

  1. Pycha, my dostajemy sliwki od moich rodziców, w tym roku też było więcej niż zwykle☺ W planach powidła i może czekośliwka, ktorej jeszcze nie robiłam. Będę wpadać częściej, obserwuję i pozdrawiam ☺

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekosliwka? Brzmi ciekawie, dziekuje bardzo, rowniez bede wpadac :)

      Usuń
  2. Pięknie obrodziły! Aż miło popatrzeć na drzewo pełne owoców, no i na przetwory oraz wypieki :)
    Ja drzew owocowych niestety nie mam z racji maleńkiego ogródka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, drzewa sie potrafia niesamowicie rozrosnac, sliwke juz przycielismy konkretnie, bo za rok by sie polamala na pewno

      Usuń
  3. U nas w tym roku śliwka umiarkowanie obrodziła. Ale za to w ubiegłym roku był niesamowity urodzaj i jeszcze do dziś mam w piwnicy kilka słoików zeszłorocznych powideł.

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliwki są bardzo zdrowe, często staram się dodawać je do diety. Przetworów jeszcze nie robiłam, ale te zdjęcia zachęciły mnie i do dżemików i do pieczenia ze śliwkami.
    Pozdrwaiam
    Czarownica z natury

    OdpowiedzUsuń