Zawsze mi się marzyły rodzinne obiady. Jestem chyba bardzo nienowoczesna pod tym względem, ale to jest coś co sprawia mi radość. A ponieważ jestem jedyną osobą której się chce coś takiego organizować i w końcu mam przestrzeń i kuchnię z więcej niż pół metra blatu, to od razu wzięłam się do roboty, nie ma na co czekać. Nie wiem ile rodzin praktykuje sobotni/niedzielny obiad u córki/wnusi, zamiast u mamusi/babci, no ale cóż, pod tym względem chyba jesteśmy akurat nowocześni. A przynajmniej tworzymy nowe trendy i nie jesteśmy nudni.
Mogłabym rozbić poszczególne dania na osobne posty, ale i tak mam milion materiału do opisania, a malutko czasu. Będzie razem, obiad to obiad, każdy wie, że tradycyjny obiad składa się z min 5 dań, wiec co tam.
Zastawa jest z Lubiany, w dobrej cenie można dostać duży zestaw obiadowy. Kiedyś sobie kupię taki ą ę z ręcznie malowanej porcelany, ale to jeszcze nie teraz. Uwielbiam kwietne motywy, a ostatnio też o wiele bardziej przemawiają do mnie naczynia nieokrągłe. Naczynia powinny być ładne same w sobie, ale nie odciągać uwagi od dania.
Jakimś cudem upchnęłam 5 osób przy stole na 4. Pewnie to widać, ale bardzo się głowiłam jak ja ułożę to wszystko, aby było we właściwej pozycji. A jeszcze tu na zdjęciu brakuje serwetek i nie ma żadnego dzbanka. Czyli potrzebny mi większy stół wniosek z tego ;)
Na zdjęciu akurat jest sałatka ze szpinaku, pieczonych chipsów z buraka, migdałów w słupki, czarnych oliwek i pomidorów suszonych w oliwie. Do tego ricotta z osobnym naczyniu i upieczone przez mnie bułeczki z dojrzałym serem i orzechami włoskimi, jeszcze ciepłe.
W roli zupy wymieszałam przepisy z dwóch różnych gazet.i wyszło coś pysznego. Brukselki obrałam z zewnętrznych brzydkich liści i pokroiłam w ćwiartki. Olej rzepakowy mikserem wymieszałam z miodem, do tego dorzuciłam trochę soli i pieprzu. Powinno się to zapiec, ale stwierdziłam, że nie chce mi się rozgrzewać piekarnika i więc brukselki wylądowały na patelni. Po jakimś czasie się zaczęły karmelizować, tworzyła się na nich smaczna, słodka skorupa, ale stwierdziłam, że to jeszcze nie to i dorzuciłam po prostu białego cukru, który się pięknie na chrupko skarmelizował.
Jak nienawidzę brukselki za jej gorzkość, tak to było przecudowne. W końcu też spróbowałam surowej brukselki i chyba zostanę fanką.
Do tego zupa krem z kalafior- kalafiora ugotować i zmielić z 500 ml mleka, dorzucić 150 ml śmietanki tłustej, dodać bulionu warzywnego (dla leniwych z kostki), soli, pieprzu, gałki muszkatołowej. Ja dodałam jeszcze nieco kardamonu. W zależności od tego ile dodajecie tego bulionu, czy po prostu wrzucacie kostkę czy faktycznie go lejecie, dopasujcie ilość mleka, żeby nie wyszedł z tego sok z kalafiora, tylko krem.
Całość dopełniły prażone płatki migdałów i nieco suszonej mięty.
Było więcej jeszcze, ja mam niestety tendencje przesadzać w kuchni.
Sekret najlepszych kopytek świata - 1/3 ziemniaków ostudzonych, 1/3 twarogu, 1/3 mąki, dużo kminku całego, majeranek, trochę vegety, garść sera żółtego, 1 jajko. Wychodzą tak delikatne, ale sprężyste, rozpływają się w ustach. Tylko trzeba uważać, żeby ich nie przegotować, łatwo zrobić ciapę.
Deser, niestety nie mam zdjęcia deseru, pozostawiam to Waszej wyobraźni. Jabłko zmielone na mus z dodatkiem zmielonej rucoli, jako sos do sorbetu z mango, w towarzystwie plasterków z brzoskwini z zalewy. Tak, chyba wszyscy czuli się jak anakonda po połknięciu antylopy.
Innego już dnia próbowałam się zabawić w pieczenie trójkolorowego sernika, ale niestety, to chyba ma tylko sens, jeżeli ciasto jest zbite, drożdżowe np. takie miękkie i wymagające ciasta jak serniki nie do końca się do tego nadają. Dół mi wyrósł wysoko, góra nie wyrosła, dół nagle się zrobił mokry, za trudne dla mnie niestety. Ale muszę przyznać, że kolorystycznie było co najmniej godne jednorożca.
A ja zwróciłam uwagę na talerze, są piękne :)
OdpowiedzUsuńi niedrogie właśnie były, do tego mozna sobie dokupic na sztuki jakies elementy, mi by sie przydala jeszcze z jedna miska i sosjerka
UsuńZupka wygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńjest pyszna, to jest po prostu coś innego
UsuńA ja brukselki nie lubię ;<
OdpowiedzUsuńja nienawidze, a ta wyjatkowo jest smaczna, karmelizacja zabija w niej te gorzkość
UsuńMuszę spróbować zrobić, ja nie przepadam, ale mój D, uwielbia :)
OdpowiedzUsuńspróbuj, w tym przpeisie ginie wszelka gorzkosc
Usuńkocham brukselkę mniam:D
OdpowiedzUsuńja pierwszy raz przelknelam i to ze smakiem, normalnie jest taka obrzydliwie gorzka
UsuńTym zdjęciem stołu podbiłaś mój żołądek. Tyle tam pyszności. <3
OdpowiedzUsuńW tym momencie stwierdzam, że albo nie potrafie gotowac, albo po prostu moi zjadacze nie jedzą takich rzeczy pysznościowych i nie mam komu gotować.
trzeba miec dobre przepisy, bez tego to trudno
UsuńPięknie podany obiad! Zdecydowanie moje smaki ♥
OdpowiedzUsuńpolecam sprobowac :D
UsuńSmakowicie to wszystko wygląda. U nas dzisiaj była domowa pizza na rasowym cieście ☺
OdpowiedzUsuńmoi by chyba tez woleli zwykla pizze XD
UsuńAh wszystko wygląda idealnie, i tak pięknie podane.
OdpowiedzUsuństaralam sie :D
Usuń