Ciężko mi się pogodzić z końcem lata za każdym razem, zdecydowanie nie lubię okresu od listopada do maja. Muszę sobie ten czas umilać wszelkimi możliwymi drobiazgami, typu ciastka, dekoracje, lampki, gdyby w grudni nie było świąt, to nie wiem jak bym zniosła okres zimowy. Jest już wrzesień, więc pojawiają się wszelkie późne zbiory, dynie, patisony, śliwki, późne jabłka i maliny, jeżyny, kukurydza. A skoro są, to trzeba korzystać, najlepsze są właśnie plony sezonowe.
O placku dyniowym usłyszałam jak pewnie większość w TV, gdy bohaterowie jakiegoś filmu czy serialu obchodzili święto dziękczynienia. Nigdy się z nim nie spotkałam w Polsce, ani w sklepie ani u kogoś, nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić jego smaku, myślałam przez długi czas,że jest to placek słony, jak wszystko co tutaj się robi z dyni, czyli zupa dyniowa i leczo z dyni. Jest to moim zdaniem zdecydowanie niedocenione warzywo, ponieważ rośnie tutaj pięknie, ale jej wykorzystanie ogranicza się do dwóch potraw. Dlatego postanowiłam spróbować upiec placek z dyni i się przekonać, ponieważ kupić go nie można.
Pumpkin pie nie wygląda zbyt ładnie, to mu trzeba przyznać, kolor musu z dyni to bardzo ziemisty brąz. Jeżeli ktoś w internetach pokazuje soczysty pomarańcz to podkręcił kolor PSem, albo mus zawiera barwnik, amerykańskie placki są robione z gotowego musu z puszki, które mogą miec wszelakie ulepszacze,
Normalnie przystraja się go bitą śmietaną, aczkolwiek wrzuciłam już do musu tyle różnych składników, że sobie to darowałam, żeby ktoś jeszcze mógł to zjeść, niestety w rodzinie mam osoby z przeróżnymi ograniczeniami w tym zakresie.
Oto wyjątkowy okaz dyni, która przeżyła kryzys osobowości i postanowiła zostać motylem/dynią pnącą, wspięła się po płocie i wyrosła w powietrzu. Uśmiałam się zdrowo, ale niestety pokrzyżowałam jej plany i przerobiłam na mus.
Znalazłam w końcu formę do tart z wyjmowanym dnem, czaiłam się na taką odkąd się dowiedziałam, ze istnieją, wyjmowanie pierwszego kawałka z formy ceramicznej to droga przez mąkę, a robienie tarty w gładkiej tortownicy to nie to samo. Kupiłam ją w Duka za 34zł i natknęłam się na przecudowną łyżkę do owoców, ma trójkątny, ostry czubek i ząbkowane brzegi jest idealna do jedzenia grapefruita czy kiwi, 13zł - sporo jak za łyżeczkę, ale jest tego warta.
MUS
Dynie upiekłam na blaszce wyłożonej papierem, 220 stopni przez jakieś pół h, dzięki temu nie musiałam ich obierać i kroić, tylko łyżką wydrążyłam, zdjęłam skórę. Podczas pieczenia dynia puszcza sok, warto go sobie zlać, odpowiednio doprawiony lub zmieszany z innym sokiem potrafi być przepyszny.
Miąższ wrzuciłam na patelnię i smażyłam, aby się odparował i zgęstniał. Wtedy doprawiłam go mixem przypraw korzennych do piernika i cukrem, i zostawiłam do ostygnięcia. Wtedy dodałam jeszcze trzy jajka i odrobinę śmietany kremówki, Wiele przepisów podaje, żeby użyć mleka skondensowanego, słodkiego, ale to kolejna ilość tłuszczu i cukru, więc sobie to darowałam.
CIASTO
Ciasto kruche tym razem zrobiłam nieco inaczej i pokusiłam się o użycie blendera, wyszło tak dobrze, że chyba inaczej już tego nie zrobię. Są to proporcje na ciasto uniwersalne:
- 250 g mąki
- 125 g masła
- 1 jajko
- 1 łyżeczka cukru
- 1 łyżeczka soli
- ok. 4 łyżki wody
Wrzuciłam do blendera mąkę, jajko i masło, utarłam aż zrobiły się małe grudki, następnie dolewałam po łyżce wody. W przepisie jest 40ml, ale to za dużo, trzeba obserwować ciasto i dodawać po jednej łyżce, inaczej wyjdzie zbyt klejące. Następnie ciasto wyjęłam z blendera, obtoczyłam mąką, ponieważ w tych proporcjach wychodzi miękkie i klejące, owinęłam w folię i włożyłam do lodówki. Po godzinie wyjęłam je na posypany mąką blat, rozwałkowałam, owinęłam na wałek, włożyłam do formy i włożyłam ponownie do lodówki na godzinę.
Pieczenie jest dość nietypowe, najpierw ciasto wkładamy do piekarnika na 220 na 15 min, potem zmniejszamy temperaturę do 180 i pieczemy kolejne 40min zgodnie z przepisem. Niestety jest to wersja dość optymistyczna, widziałam już po pół h, że brzegi tego nie wytrzymają i owinęłam je folia, aby zapobiec ich spaleniu, zmniejszyłam temperaturę do 150, ciasto wyjęłam nieco wcześniej. Następnym razem od początku włożę je zawinięte w folię, robienie tego w buchającym piekarniku nie jest łatwe. Po upieczenie ciasto powinno porządnie wystygnąć, najlepiej jest zostawić na około 10h.
W poprzednim roku zrobiłam tez tartaletki dyniowe.
Ponieważ lubicie zdjęćia zbiorów to wrzucam cudownie dynie znajomego, aż mu zazdroszczę, to jego zimowe zapasy.
A ponieważ wykorzystuję lato do końca, poszłam po tym całym staniu nad gorącymi garami na lody ;)
Wow, prezentuje się niezwykle smakowicie! Uwielbiam takie ciasta. :-)
OdpowiedzUsuńjest smakowite, chociaż niekoniecznie z wyglądu zachęcające
Usuńpysznosci
OdpowiedzUsuńapetyczny gagatek:)
OdpowiedzUsuńw tym sezonie musze w koncu wypróbować dynie w kuchni:")
OdpowiedzUsuńBędę jeszcze wrzucać przepisy, bo dynia jest zdecydowanie niedoceniana
UsuńWygląda pysznie i na pewno tak samo smakuje :) Z przyjemnością wypróbuję przepis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Powodzenia!
UsuńMuszę koniecznie spróbować :)
OdpowiedzUsuńmusze sie rozejrzec za skladnikami;)
OdpowiedzUsuń