30 grudnia 2017

ITALIA TRIP 2/3 VENEZIA


Z Verony, Porta Nuova, jedzie pociąg do Venezii, odjezdza regularnie co okolo pol godziny. Na dwrocu sa automaty do biletow bez kolejki lub kasy biletowe z kolejka. Niestety nie kazda karta dziala w tych automatach, mialam ze soba przezornie kilka kart, towarszyszka miala karty, zadzialala tylko jedna. Sam dworzec nie jest skomplikowany, natomiast system biletowy jest zautomatyzowany, bilet trzeba odbic przed odjazdem, jak w autobusie. Natomiast znalezienie kasownika nie jest takie proste. Szukalam ich w pociagu, ale nie moglam znalezc. W koncu udalo mi sie na migi wyjasnic komus, ze nie wiem jak skasowac bilet i mi pokazal, ze kasownik jest na peronie, na filarze, tak niezbyt oznaczony. Podroz trwa okolo godziny, a pociag jest klimatyzowany i wygodny.
Wysiadlam na dworcu w Venezii, przed wyjsciem chcialam skorzystac z toalety, ale jak sie okazalo, wszystkie nie dzialaly poza jedna, a kolejka ciagnela sie daleko za drzwi.
Dworzec jest dosc duzy, ale latwo znalezc z niego wyjscie. Wiele o Venezii slyszalam, ale byly to raczej negatywne opinie, ze smierdzi, ze nie warto, ze drogo, ze nie urywa. Jak tylko wyszlam na zewnatrz, to urwalo mi wszystko. Zapach jakis tam jest, bo glony kwitly, ale bez przesady, to nie byl zapach szamba.
Z dworca do glownej atrakcji, czyli Placu Św. Marka dostac sie mozna tramwajem wodnym. Przestanki znajduja sie naprzeciwko glownego wejscia dworca. Jest kilka linii tramwajowych, trzeba znalezc wlasciwa, ich rozklad jest wypisany. Bilet na tramwaj mozna kupic w automacie biletowym lub w kasie. Automaty nie dzialaly, a w kasie nie dzialaly terminale, wiec tylko gotowka. Wrocilam na dworzec, zeby wybrac kase z bankomatu, oczywiscie zaden nie dzialal. W koncu udalo mi sie znalezc dzialajacy poza dworcem, stanac znowu w dlugiej kolejce, kupic bilet, potem znowu kolejka do tramwaju. Po okolo godzinie od przybycia do miasta udalo mi sie wsiasc w ten tramwaj. Dobrze zajac sobie pozycje przy oknie, na siedzenie raczej nie ma szans, ale na okno juz tak.
Budynki po drodze to dziela sztuki same w sobie. Z drugiej strony tramwaju widzialam rzezbe rak wystajacych z wody, zdobyla ostatnio jakas nagrode i stad o niej slyszalam.
 
 
Wysiadlam na wlasciwym przystanku, od razu przy Bazylice.
 Bazylike mozna zwiedzac o srodka, polecam bardzo, natomiast nie pozwalano robic zdjec.

 
 

Akurat natrafilam na sesje slubna. Z placu po prostu wrocilam piechota na dworzec. W ten sposob przeszlam przez zabytkowa czesc miasta, ale rowiez te bardziej zwykla, mieszkalna.

Idac po Venezii co chwile natragia siena jakis mostek, ludzie faktycznie dostaja sie do domow lodziami. Samochodow nie widzialam za bardzo, jakies pojedyncze sztuki w rejonach, do ktorych da sie dojechac.   
Spodziewalam sie, ze jest to miasto raczej dla ludzi bogatych, ale patrzac po budynkach i ludziach, to niekoniecznie. Sa oczywiscie te wszystkie malowane budynki, ale jest tez pelno odrapanych, bardzo skromnych.
Na budynkach znajduja sie drogowskazy informujace o kierunku zwiedzania, byly niesamowicie przydatne.
Znalazlam fajna restauracje nad kanalem, sprawdzilam najpierrw oczywiscie ile kosztuje coperto i jaka jest minimalna wartosc zamowienia. W wielu miejscach coperto bylo po 5 euro. Usiadlam, zeby dac nogom odpoczac i obserwowalam ruch na rzece. Kelner postawil na stole przystawki, tak jak wiele restauracji stawia po prostu dla gosci. Ja tego nie zamawialam, niby do dirnka tylko, ale wiedzialam, ze na pewno bedzie extra platne. To byl w sumie prosty chleb, ale kelner przycisniety powiedzial, ze za 16 euro.

W innym lokalu zamowilam sobie pizze z oliwkami, spodziewalam sie jednej na srodku, ale o dziwo bylo ich kilka. Coperto tylko 4 euro.
I tym sposobem powoli doszlam w strone dworca. Podczas pobytu w Venezii myslalam o gondoli, no o w koncu byc w Venezii i nie poplynac gondola? Aczkolwiek sami powiedzcie czy to jest warte prawie czterech stow za pare minut? W dodatku mam wrazenie, ze to jest z plastiku. Moze faktycznie dla zakochanych super sprawa, ale zostawie to sobie na kiedys, jesli tu przyjade z jakims narzeczonym.

Na dworcu tymczasem nie dzialaly automaty do biletow, trzeba bylo sie nastac w kolejce do kasy. Nastepnie cos sie zepsulo i bylo duze opoznienie, ktore ciagle ulegalo zmianie. 
Tlum ludzi powiekszal sie z kazdym przesunietym pociagiem. Po 1,5 h czekania z lodami w reku w koncu sie udalo odjechac z powrotem do Verony, niestety w wagonie zepsula sie klimatyzacja i byla po chwili sauna. Czemu mnie to nie zdziwilo, ze znowu cos nie dziala? Po jakims czasie przyszedl konduktor i wskazal wagon w ktorym dzialala na szczescie, bo juz bylam po kilku dawkach ventolinu.
Mam jeszcze jedna taka mysl na koniec - widzialam ludzi, ktorzy przylecieli do Venezii i zamierzali tam mieszkać. Czyli tłukli się z walizkami od lotniska, przez dworzec, tramwaj wodny, uliczki i mostki, szukajac adresu. Tam nie ma taksowek, wiec nikt nas pod hotel nie podwiezie. Osobiscie zostalabym w Weronie albo okolicach, bo to wygladalo faktycznie meczaco.

2 komentarze :